Mimo że Ministerstwo Rolnictwa podpisało w grudniu umowy z firmami ubezpieczeniowymi i w świetle prawa sadownicy mogli od 1 stycznia ubezpieczać się od przymrozków, ubezpieczyciele odmawiali tego, tłumacząc się brakiem aktów prawnych umożliwiających zawieranie takich umów. Sprawa może przeszłaby bez echa, gdyby nie fala przymrozków, która poczyniła znaczne starty. Sprawa omówiona została na spotkaniu Ministra Rolnictwa, Krzysztofa Jurgiela z sadownikami, które odbyło się 27 kwietnia w Grójcu. Minister zobowiązał się wspomóc licznie przybyłych sadowników, ale zwrócił uwagę, że w poprzednich latach ubezpieczała się znikoma liczba producentów owoców – 0,6% w roku 2016 oraz 0,5% w 2015. Zapraszamy do zapoznania się z krótką relacją.
Minister Jurgiel podkreślił, że pulą pieniężną na ubezpieczanie upraw jest w tym roku 917 mln zł. Przypomniał również, że w roku ubiegłym rząd przyjął ustawę, zmieniając zasady i wprowadzając ubezpieczenia pakietowe. – Ta ustawa umożliwiała od 1 stycznia zawieranie umów poprzez pięć zakładów, które podpisały umowę z Ministerstwem Rolnictwa na dopłaty na składki – wyjaśniał Minister. Niestety, mimo wszystko zakłady nie chciały tych umów zawierać. – Jest to patologia, którą trzeba będzie zlikwidować. Nie może być tak, żeby zakłady, które podpisały umowy, nie wywiązywały się z tego – nie krył. – Zmieniliśmy ustawę tylko po to, żeby w przypadku, pakietowych ubezpieczeń przekraczających 9 %, nie trzeba było zmniejszać składki 0, 65. Wykreśliliśmy z algorytmu suszę i skutki przezimowania, co umożliwia obecnie ubezpieczenie od jednego ryzyka albo od 10, utrzymując składkę 0,65. OD 1 STYCZNIA ZAKŁĄDY MOGŁY I POWINNY ZAWIERAĆ UMOWY – podkreślał.
Minister zaznaczył też, że już poprzedniego roku odbywały się spotkania z wojewodami, podczas których ustalane były procedury, jakie powinny obowiązywać, jeśli chodzi o rekompensaty w wyniku powstałej szkody. Producent zgłasza sprawę wójta, na którego wniosek powoływana jest komisja, która ustala szkody. Po dwóch tygodniach następuje kontrola protokołu, następnie przekazany jest on do wojewody, który po weryfikacji, przesyła go do Ministra Rolnictwa i Rozwoju Wsi. – Na tej podstawie jesteśmy przygotowani do wypłacenia środków albo według rozporządzenia, które obowiązuje ARiMR, albo jeśli rząd takowe przyjmie – do nowego. Środki mamy również na to zabezpieczone – wyjaśnił.
Głos zabrał również Przewodniczący Rady Powiatu Grójeckiego Władysław Kumorek. – Przyjmuję za dobra monetę i bardzo się cieszę, że Ministerstwo wydało decyzję, aby zakłady ubezpieczały od 1 stycznia, natomiast trzeba oprzeć się na faktach i wyciągnąć konsekwencje wobec zakładów – zauważył Przewodniczący i podkreśli, że jego zdaniem skoro umowa została podpisana to należy podjąć kroki wobec jawnego nieprzestrzegania jej. – Faktem jest, że w drugim tygodniu kwietnia przedstawiciel PZU krążył po okolicy, robił zdjęcia i czynił zapiski czy osoba, która w poprzednich latach ubezpieczała się, będzie to nadal kontynuowała – relacjonował Pan Kumorek. Mężczyzna zdecydował się ponowić ubezpieczenia i w tym celu podpisał stosowne dokumenty, ale otrzymał wiadomość, że „na dzień dzisiejszy nie ma podpisanych aktów prawnych umożliwiających nawiązywanie umów”. Miało być to możliwe od 15 kwietnia, więc licząc 2-tygodniowy okres karencji, ubezpieczenie zacznie działać od 1 maja, czyli już po przymrozkach.
„Ile w latach ubiegłych sadowników się ubezpieczało?” – zadał pytanie Minister. – To było 0, 6% w 2016 oraz 0,5 % w 2015. Katastrofa się zdarzyła i Państwo nie umyje rąk, ale należałoby się zastanowić nad tymi liczbami. Na pewno sadownicy zostaną wsparci, bo są na to pieniądze – podkreślił Minister zaznaczając, że dobra organizacja ubezpieczeń była i będzie jego celem. Pan Jurgiel podkreślił, że skoro umowa podpisana była w grudniu, to umowy na ubezpieczenia także powinny być zawierane. – Od 1 stycznia to prawo powinno zacząć obowiązywać. Nie wiem czy to działanie było celowe… Doskonale wiemy, że w tych firmach nie góruje polski kapitał – powiedział.
W dyskusji wziął także udział Wójt Gminy Błędów, Marek Mikołajewski. – Prowadzę od kilkudziesięciu lat 14-hektarowe gospodarstwo sadownicze, a od 26 lat jestem wójtem gminy Błędów. Klęski nas nie oszczędzały – zauważył i wskazał, że z racji na to ma pewne doświadczenie w szacowaniu strat. Zdaniem Pana Mikołajewskiego obawy budzi komplikacja i niepotrzebne zapisy we wzorze wniosków strat przymrozkowych. Uspokoił również mieszkańców gminy mówiąc, że zgłoszony został już skład Komisji i obecnie oczekuje się na aprobatę mazowieckiej izby, jak również i miejscowego ODR-u. – Wnioski będziemy przyjmować, ale wiemy z doświadczenia, że przymrozki zagrażają
również w okolicach 12 – 15, dlatego radzimy spokojnie podejść do sprawy – wyjaśniał. – Na tym etapie nie jesteśmy w stanie powiedzieć jaki jest zakres strat – zaznaczył.
Ważny głos zabrał też Waldemar Olborski z gminy Sadkowice, której sady zostały w ubiegłym roku zniszczone przez grad. – Jestem świeżo po zawartej umowie ubezpieczenia od gradu. W województwie łódzkim współczynnik wartości ubezpieczenia wynosi 2,45, w województwie mazowieckim jest to 2,08. Dlaczego firma ubezpieczeniowa inaczej traktuje województwo łódzkie, a inaczej mazowieckie? W gminie Sadkowice województwa te sąsiadują praktycznie rzędami drzew w sadzie – pytał. Pan Olborski wskazał również na utrudnienia, które piętrzą się przez poszkodowanymi w ocenie i rekompensacie start. Przytoczył, że w związku z tym w 2012, kiedy jego gminę dotknął grady, tylko jedna osoba skorzystała z programu 126 ("Przywracanie potencjału produkcji rolnej zniszczonego w wyniku wystąpienia klęsk żywiołowych”).
Sprawę wyjaśniał również Paweł Augustyn, Przewodniczący Rady Powiatowej w Tarnowie. – Po zeszłorocznych spotkaniach okazało się, że rolnicy mieli bardzo duże problemy z ubezpieczaniem się, bo zakłady ubezpieczeniowe ponoszą straty na ubezpieczaniu upraw. Wszystkie zakłady kalkulują składkę. Stąd pomysł na podniesienie składki. Zamysłem jest, aby rolnikowi nie było ciężej finansowo, a dopłata była większa z urzędu Państwa. Dzięki temu zakłady będą chciały ubezpieczać najbardziej szkodowe tereny. Co z karencją? Ona była zawsze. Przykład: jeśli pogoda mówi, że tego dnia będzie grad, nie ubezpieczmy już upraw od tego dnia. Karencja zawsze wynosi 14 dni – mówił.
Natomiast Minister przyznał także, że kwestia ubezpieczeń rzeczywiście nie została rozwiązana. Celem Ministerstwa jest wprowadzenie ubezpieczeń wzajemnych. – Mamy na to całą koncepcję, ale to nie jest tak, że w ciągu roku czy dwóch uda się to wprowadzić, bo ubezpieczenia wzajemnościowe uwzględniają dofinansowanie z programu rozwoju obszarów wiejskich. W tym programie, który mamy, nie wpisano działania, które umożliwiałoby finansowanie w przypadku katastrofy, klęsk żywiołowych. To jest przed nami, w najbliższym miesięcu zarejestrujemy Towarzystwo Ubezpieczeń Wzajemnych – zaznaczał Minister.
Pan Jurgiel ustosunkował się również do wzoru wniosku szacowania strat. – Komisja przygotowywała protokół, który był przedstawiany wojewodom. Ja za to odpowiadam i protokół ten przejrzę. Zbędne rzeczy zostaną usunięte. Nikt nie unika odpowiedzialności, szkody będą oszacowane – zobowiązał się.
źródło: e-sadownictwo.pl