Jednym z prelegentów był poseł Mirosław Maliszewski, dzięki portalowi fresh-market.pl prezentujemy treść wykładu pt. Czy grozi nam ograniczenie eksportu jabłek na rynek rosyjski?
Wykład poświęcony był możliwościom eksportu do Federacji Rosyjskiej polskich owoców i warzyw, a także zagrożeniom jakie możemy na tym rynku spotkać w bieżącym sezonie i w latach następnych.
W tym roku odpowiedź na pytanie dotyczące ograniczenia eksportu jabłek do Rosji jest szczególnie istotne dla tych, którzy mają produkcję zmagazynowaną jeszcze w chłodniach. Bardzo często na wielu spotkaniach pada pytanie czy po Olimpiadzie w Soczi nie będzie jakiejś reakcji strony rosyjskiej w związku z bardzo dynamicznymi wydarzeniami, które w ostatnim czasie mają miejsce na Ukrainie. Czy Rosja może zastosować to, co robiła wielokrotnie, czyli oddziaływać poprzez politykę na gospodarkę? Zdaniem prezesa Maliszewskiego, mimo że zagrożenie jest niemałe, embargo na dostawy jabłek do Federacji Rosyjskiej nie zostanie wprowadzone.
Warto wiedzieć jakie znaczenie dla Polski w ogóle ma rynek rosyjski. Dla polskiej branży rolnożywnościowej, która, co jest bardzo budujące, ma coraz większe znaczenie w polskiej gospodarce. Od kilku ostatnich lat wzrasta dynamika bilansu handlowego – rośnie eksport produktów, a tym samym i produkcja. Jeśli byśmy popatrzyli na kierunki eksportu i zagospodarowania naszej produkcji w odniesieniu do Federacji Rosyjskiej to w sektorze produktów świeżych, w przeciwieństwie do produktów przetworzonych, branży mięsnej czy branży mlecznej, odgrywa ona kluczową rolę ze szczególnym uwzględnieniem jabłek. To ten gatunek w sposób istotny oddziałuje na cały sektor. Myśląc jednak o jabłkach miejmy na uwadze i inne owoce, ponieważ rynek rosyjski otwiera się także na inne gatunki owoców uprawianych w Polsce – powiedział prezes Mirosław Maliszewski.
Rok 2013 był rokiem rekordowego eksportu. Wywóz jabłek w omawianym roku wyniósł 1,2 mln, a do samej Rosji trafiło 750 tys. ton. Biorąc zaś pod uwagę także i pozostałe rynki wschodnie, takie jak Białoruś, czy Kazachstan, które z Rosją tworzą unię celną można stwierdzić, że znakomita większość z tych 1,2 mln trafiła właśnie na tamte rynki, a około 1 mln ton na rynek konsumentów Federacji Rosyjskiej.
Analizując kraje z których Federacja Rosyjska importuje jabłka mamy niekwestionowane pierwsze miejsce na świecie. Jesteśmy największym dostawcą jabłek na rynek rosyjski, co niewątpliwie w zakresie chłonności rynku, jest dla Polski zaletą. Rosja jest takim partnerem handlowym, który nam odpowiada i który przejawia zapotrzebowanie na znaczą część naszych jabłek, a takiej ilości jabłek, w takiej jakości i w takich cenach Rosja nie jest w stanie kupić nawet w Chinach, którym także poświęca uwagę – stwierdził prezes Mirosław Maliszewski.
Prezes Maliszewski omawiając zalety handlu jabłkami z Rosją podkreślił, że Federacja Rosyjska to bardzo duży kraj zajmujący dużą część Europy oraz Azji, który zamieszkuje blisko 150 mln mieszkańców. Co prawda populacja w Rosji maleje, jednak wciąż jest to prawie 150 mln ludzi, którzy całkiem nieźle zarabiają – PKB na przeciętnego Rosjanina to 14 – 15 tys. $ (w Polsce jest to około 13 tys. $). Dlatego obok faktu, że jest to kraj z dużą liczbą mieszkańców, jest to także kraj mający spory potencjał zakupowy.
Obecnie spożycie jabłek na osobę w Rosji to około 13 – 14 kg rocznie, które stale rośnie. Oznacza to, o ile nie będzie zawirowań gospodarczych i politycznych, że możemy liczyć w najbliższych latach na wzrost potencjału zakupowego społeczeństwa Federacji Rosyjskiej, oczywiście w miarę utrzymania tempa wzrostu PKB i przełożenia tego tempa wzrostu na strukturę zakupową. Na szczęście nie widać tego zawirowania i nawet kryzys gospodarczy, który opanował Europę Zachodnią nie przełożył się na kryzys gospodarczy w Rosji, a tym samym na ograniczenie spożycia i import owoców.
Jakie są inne zalety eksportu do Federacji Rosyjskiej i jakie są mocne strony polskiego rynku sadowniczego? Ważne jest to że rosyjscy konsumenci cenią jakość polskich owoców. Prowadząc badania w ramach kampanii reklamowej „Jabłka każdego dnia” można dostrzec wśród rosyjskich konsumentów kilka trendów – najważniejszy spośród nich to ten, że z palety wszystkich gatunków dostępnych w sprzedaży, Rosjanie najczęściej sięgają po jabłka, ponieważ traktują je jako największe źródło witamin. Jeśli natomiast chodzi o wybór tychże jabłek najczęściej sięgają po produkt właśnie z Polski – powiedział prezes Mirosław Maliszewski.
Dlaczego tak się dzieje? Jest kilka czynników decydujących o tym fakcie. Po pierwsze w Rosji panuje tradycja jedzenia jabłek. Jabłka od lat są traktowane jako ważne źródło witamin i to jabłka stanowią podstawę zdrowej diety w społeczeństwie rosyjskim. A jabłka polskie w odróżnieniu od wielu oferowanych w rosyjskich sklepach, cechuje obok atrakcyjnego wyglądu wyjątkowy smak nawet w ramach tej samej odmiany. Ta sama odmiana wyprodukowana w krajach Europy Zachodniej czy w innych częściach świata, zdaniem rosyjskich konsumentów, a ta sama odmiana wyprodukowana w Polsce są zupełnie inne. Według Rosjan polski odpowiednik oceniany jest jako ten, charakteryzujący się dużo lepszym smakiem – polskie jabłka nie są plastikowe i pachną.
Kolejną zaletą w eksporcie polskich jabłek na rynek rosyjski jest zadowolenie rosyjskich handlowców. Jeżeli rozmawiamy z rosyjskimi handlowcami mówią oni, że na polskich jabłkach robi się dobry biznes, nie tylko dlatego że można kupić je taniej, ale właśnie dlatego, że konsument oczekuje polskiego jabłka i przychodząc do sklepu pyta się konkretnie czy są jabłka z Polski. To skrzętnie wykorzystują rosyjscy handlowcy zamawiając w Polsce duże partie owoców – stwierdził prezes Mirosław Maliszewski.
Omawiając zalety handlu z Rosją prezes Maliszewski napomknął o bliskości rynku, co jest kolejną cechą naszego eksportu, która daje nam przewagę nad innym krajami. Pomimo że, i polska i rosyjska infrastruktura drogowa nie sprzyjają transportowaniu owoców, zarówno rosyjska strona, jak i my zdążyliśmy się już do tego przyzwyczaić. Ważne jest natomiast, że mamy dobre relacje jeżeli chodzi o administrację w zakresie pozwoleń wjazdowych polskich i rosyjskich samochodów do Federacji Rosyjskiej.
Kolejną wartością dodaną jaką mamy w handlu jabłkami z Rosją to długi okres podaży. Dzięki inwestycjom w nowoczesne bazy przechowalnicze i zdolnościom logistycznym jakie posiedliśmy w ostatnich latach możemy oferować jabłka klientom praktycznie przez 12 miesięcy w roku, co nam pozwala w każdym miesiącu wychodzić do partnera rosyjskiego z ofertą. I tu mamy znaczną przewagę nad innymi krajami, szczególnie z półkuli południowej, takimi jak Brazylia czy Argentyna, gdzie co prawda jest tania produkcja, ładnie przedstawiana, tania oferta, dobrze posortowana w dużych ilościach, ale w bardzo krótkim okresie czasu – oferta ta jest praktycznie niepowtarzalna, ze względu na słabo rozwinięte w tych krajach przechowalnictwo. Dostawy na europejski rynek, w tym właśnie do Rosji odbywają się bezpośrednio po zbiorze. Owoce są pakowane kontenerów, trafiają na statki i w ten sposób trafiają do Europy. W kolejnych miesiącach nie ma jednak kontynuacji dostaw – powiedział prezes Mirosław Maliszewski.
Ważny w handlu z Rosją jest także właściwy dobór odmian. Rosyjskie społeczeństwo jest dość konserwatywne i chociaż w Rosji pojawiła się grupa młodych i bogatych Rosjan, jednak gro społeczeństwa w tym kraju, a nawet ci młodzi, wracają do tradycyjnego sposobu odżywiania. W przypadku owoców i naturalnych witamin największe znaczenie ma jabłko.
Jeśli chodzi o dobór odmian to Idared, który dominuje w eksporcie jabłek do Rosji jest produktem, którego oczekuje tamtejszy konsument i wbrew poglądom panującym w Polsce, że to odmiana, która nie ma smaku i ma mało atrakcyjny wygląd, w Federacji Rosyjskiej cieszy się ona ogromnym zainteresowaniem. Co ciekawe również ze względu na smak, być może dlatego że oni się już do tej odmiany przyzwyczaili. Idared ma także ogromne zalety pod względem handlowym, ze względu na swoje unikalne właściwości przechowalnicze – odporność na transport i odgniecenia, dlatego wydaje się, że jest przed tą odmianą jeszcze nie mała perspektywa w eksporcie do Federacji Rosyjskiej.
Istotną cechą handlu między Polską a Rosją jest zaufanie w relacjach handlowych, którego jeszcze jakiś czas temu nie było, a obecnie w mniejszym lub większym zakresie istnieje – stwierdził prezes Mirosław Maliszewski. Zdarzają się co prawda nierzetelni dostawcy z naszej strony, ale i nie rzetelni odbiorcy nie płacący w terminie albo wcale po stronie rosyjskiej, jednak zdecydowanie w mniejszym stopniu jak jeszcze kilka – kilkanaście lat temu. Ryzyko handlu z Rosją jest obecnie zdecydowanie zmniejszone. Zaufanie między polskimi a rosyjskimi handlowcami jest tak duże, że w latach wysokich cen, gdy nie mamy dużej ilości owoców i nie mamy dobrej oferty na nie, polskie firmy, a nawet grupy producenckie zajmują się reeksportem na zlecenie rosyjskich odbiorców, którzy nie chcąc handlować bezpośrednio z partnerami z Europy Zachodniej.
Ważnym aspektem w handlu z Federacją Rosyjską jest dokładne poznanie zapotrzebowania tamtejszych konsumentów, co wyjaśnił prezes Maliszewski. Na rosyjskim rynku oferta jabłek zawiera się na trzech poziomach – tzw. trzech półkach sklepowych. Najniższa z nich to jabłka najtańsze, bardzo złej jakości, o małej średnicy, często porażone przez choroby czy szkodniki. Są to odmiany tzw. lokalne albo rodzime pochodzące z Rosji, z Ukrainy czy z Mołdawii. Jest to najniższy przedział cenowy i najwięcej ludzi na te jabłka stać, jednak barierą w zakupie stanowi ich fatalna jakość. Najwyższa półka to z kolei jabłka najdroższe, gdzie trafiają owoce importowane z półkuli południowej – ładnie zapakowane, doskonałej jakości i o dużej średnicy. Jeśli chodzi o średnią półkę, z której produkty są najczęściej kupowane – tam trafiają jabłka z Polski, które stanowią najatrakcyjniejszą ofertę ze względu na niewiele wyższą cenę od tych najtańszych, natomiast jakościowo niewiele gorszą od tych z półki najwyższej. I te jabłka stanowią 70 – 80 proc. wolumenu obrotu jabłkami w Rosji.
Prezes Maliszewski podkreślił że jest szansa utrzymania wysokiej sprzedaży jabłek na rosyjskim rynku i znalezienia się na tej „średniej półce sklepowej”, przy uzyskaniu o 15 – 20 proc. wyższej ceny. Trzeba jednak spełnić kilka warunków – pracować nad jakością by była zadawalająca, ale przede wszystkim stosować mądrzejszą politykę handlową.
Jak spojrzy się na spożycie jabłek w Rosji w poszczególnych półkach cenowych to wydaje się, że wzrost ceny jabłek o 20 proc. względem tego co robimy i co oferujemy jest możliwy do uzyskania przy nie zmniejszeniu sprzedaży. Należy dlatego osiągać w tym zakresie porozumienia handlowe między dostawcami a odbiorcami na rynku rosyjskim, a także eliminować konkurencję polsko-polską którą skrzętnie wykorzystują tamtejsi handlowcy. Wydaje mi się, że ten wzrost ceny jest możliwy do uzyskania przy nie zachwianiu ilości dostarczanych jabłek, a także innych owoców – powiedział prezes Mirosław Maliszewski.
W czasie wykładu prezes Maliszewski omówił także zagrożenia jakie niesie za sobą handel z Rosją. Polska jest największym dostawcą jabłek na rynek rosyjski, a Rosja z całej puli importowej najwięcej kupuje w Polsce. Patrząc na to z drugiej strony okazuje się, że Rosja jest w tej materii praktycznie monopolistą, bo jeśli na 1,2 mln ton ogółem wyeksportowanych jabłek, do samej Rosji sprzedaliśmy 750 tys. ton, a dołączywszy do tego Białoruś i Kazachstan wartość ta wzrosła do 1 mln ton, trzeba tu wyraźnie powiedzieć, że nie jesteśmy od tego rynku niezależni. Rosja natomiast będąc takim monopolistą i mając różne mechanizmy oddziaływania na dostawców uzależnia nas od siebie.
Problemem w handlu z Rosją jest niewątpliwie niestabilna sytuacja gospodarcza. Jest to kraj, który cały czas się rozwija, jednak jak popatrzy się na gospodarkę tego kraju pod kątem przepisów i możliwości prowadzenia tam działalności gospodarczej przez różne podmioty jest to bardzo trudne, a już na pewno trudno jest prowadzić z Rosjanami wspólne przedsięwzięcia na zasadzie spółek czy kooperatyw. Jest to zdecydowanie mniej przewidywalny partner niż kraje Europy Zachodniej czy inne światowe rynki, jednak może współpraca jest niestabilna i zmienna, ale sytuacja idzie w dobrym kierunku – powiedział prezes Mirosław Maliszewski.
Niebezpieczeństwo w handlu z Rosją niesie za sobą rosnąca produkcja własna w tym kraju, szczególnie przy systemie wsparcia rozwoju produkcji sadowniczej i inwestycjach rosyjskich biznesmenów w tą branżę. Zdaniem polskich specjalistów nie jest to jednak duże zagrożenie, ponieważ szybciej rośnie potencjał importowy rynku rosyjskiego niż produkcja własna. Większym zagrożeniem dla eksportu jabłek może stanowić Ukraina, która może odebrać Polsce sporą część rynku rosyjskiego. Jeszcze niedawno Polska była pierwszym eksporterem jabłek na Ukrainie, jednak rosnąca z roku na rok produkcja jabłek w tym kraju wypiera nas skutecznie z tamtejszego rynku, a ze względu na bliskie relacji Ukrainy z Rosją ukraińska produkcja będzie także wypierała nasze jabłka z rynku rosyjskiego.
Prezes Maliszewski podkreślił, że czynnikiem decydującym o handlu z Rosją są ceny. Ze względu na tamtejsze przyzwyczajenia nie łatwo będzie uzyskać wyższe ceny na tamtejszym rynku, chyba że jakość dostarczanych tam owoców będzie porównywalna do tej w jakiej jabłka trafiają chociażby z Europy Zachodniej, co w dużej skali nie będzie łatwe do osiągnięcia.
Problemem w handlu z Federacją Rosyjską są także wszelkiego rodzaju błędy. Rosja od czasu do czasu wysyła do Polski korespondencję zarzucając polskim dostawcom nieprawidłowości związane ze zbyt wysokimi pozostałościami pestycydów, niewłaściwie wypisywanymi świadectwami fitosanitarnymi, czy szkodnikami kwarantannowymi, jednak przy tak dużej skali tych wysyłek – kilkadziesiąt tysięcy samochodów w sezonie, istnieje podwyższone ryzyko wystąpienia nieprawidłowości. Trzeba zatem pamiętać, że dla Rosji już niewielkie błędy stanowią podstawę do wprowadzenia embarga.
Problemem w handlu z Rosją jest także administracja. Polska jest słabo przygotowana w zakresie odpraw celnych i fitosanitarnych. W sezonie brakuje urzędników, którzy odprawiają samochody i przygotowują świadectwa fitosanitarne, co stanowi pewne ograniczenie w eksporcie do Federacji Rosyjskiej.
Z powodu ww. względów powinniśmy zrobić wszystko aby znaleźć też innych odbiorców na tą ogromną partię polskich owoców, którą przedstawiamy co roku do międzynarodowej dyspozycji. Gdzie w takim razie można te jabłka ulokować patrząc pod kątem potencjalnego konsumenta? – zapytał prezes Mirosław Maliszewski.
Obserwując różne światowe rynki nie ma takiego, który wchłonąłby 1 mln ton jabłek. Jabłko bowiem nie jest produktem pierwszej potrzeby tak jak ziemniaki, chleb, czy mąka i należy znaleźć taki rynek w którym konsument wybiera produkty nie tylko pierwszej, ale i drugiej potrzeby takie właśnie jak owoce - powiedział prezes Maliszewski.
Czy takim rynkiem mogłyby być kraje Unii Europejskiej? Wydaje się, że ten rynek jest już nasycony jabłkami i raczej zdobywanie tego rynku przez Polaków będzie polegało na tym, że jeżeli ktoś zmniejszy swoją produkcję – zmniejszy swoją ekspansję rynkową, to my w to wejdziemy. A patrząc na ilości jabłek jakie są tam kupowane jeśli uda się nam tam ulokować 120 – 200 tys. ton jabłek będzie to ogromny sukces. Dzisiaj na rynek UE wysyłamy kilkadziesiąt tysięcy ton jabłek i wydaje się, że ten rynek raptownie się nie rozszerzy. Patrząc na politykę jaka jest tam prowadzona przez sieci i grupy producenckie nasze dostawy traktowane są raczej jako pod dostawy, a nie jako dostawy na półkę sklepową w związku z czym przegrywamy tą konkurencję.
A jak sytuacja wygląda z rynkiem amerykańskim, który także jest rynkiem dużym i mającym potencjał zakupowy? Zważywszy, że Stany Zjednoczone same nadal mają ponad 4 mln własnej produkcji i zważywszy, że położone są blisko krajów Ameryki Południowej nie wydaje się, byśmy byli dostawcą jabłek na rynek amerykański, a przynajmniej nie w najbliższej przyszłości.
A co z rynkiem afrykańskim? W przypadku tego rynku polskie jabłka może kupić tylko północna Afryka, tj. takie kraje jak Algieria, Maroko czy Egipt. Niestety niestabilna sytuacja gospodarcza i polityczna, dominacja wpływów niektórych krajów – Francji czy Włoszech, nie daje możliwości stałego handlu z tym regionem świata. W ubiegłym roku Polsce udało się co prawda ulokować na tamtym rynku nawet sporo jabłek, jednak już w tym roku sprzedaży na tamten rynek praktycznie nie ma.
Rynkiem przyszłościowym jest natomiast nieco dalej położony rynek krajów Zatoki Perskiej czy rynek krajów arabskich. Jest to bogaty rynek o dużej sile nabywczej, jednak tam jest wymagana, co dla naszych jabłek jest barierą, bardzo wysoka jakość jabłek. Tamtejsi konsumenci lubią „plastikowe jabłka” wywoskowane, dobrze wyglądające, ale niekoniecznie smaczne.
Jeśli udałoby się nam wbić na tamten rynek, i tak nie jest on aż tak perspektywiczny aby móc tam sprzedawać setki tysięcy ton jabłek. Istnieje tam jednak potencjał wzrostowy jeśli chodzi o zakup. Myślę że w niedalekiej przyszłości jesteśmy w stanie ten rynek zagospodarować, podobnie jak rynek północnej Afryki – stwierdził prezes Mirosław Maliszewski.
Kolejnym rynkiem na który należy spojrzeć łaskawszym wzrokiem jest to rynek chiński. Chiny w zależności od statystyki produkują od 30 do 40 mln ton jabłek, co zaczyna nie wystarczać na krajowe spożycie. Przeciętne PKB obywateli Chin stanowi co prawda 1/3 tego co w Polsce, jednak przekładając to na ilość ludzi jest to ogromna siła nabywcza. I gdyby PKB w Chinach udało się utrzymać w trendzie rosnącym, a rząd chiński zdecydował część tego PKB przeznaczyć dla społeczeństwa czyli zwiększyć ich siłę nabywczą i dać im możliwość kupowania innych dóbr niż przysłowiowa miska ryżu, to ten rynek byłby najbardziej ze wszystkich rynków wcześniej wymienionych perspektywiczny, oczywiście po za rosyjskim. Warto dlatego na tym rynku być jako pierwszym. ZSRP wraz z Unią Owocową przygotowała już duży projekt promocji jabłek na rynku chińskim i chcemy być w niedalekiej przyszłości pierwszym dostawcą, który na ten rynek wejdzie. Projekt jest już przygotowany logistycznie w zakresie przygotowania owoców do sprzedaży i prawie jest już przygotowany by te owoce tam zawieźć i sprzedawać – powiedział prezes Mirosław Maliszewski.
W Azji jest jeszcze jeden duży kraj, na którym warto patrzeć z perspektywą i nadzieją, mianowicie Indie, które też są importerem jabłek. W odróżnieniu od Chin, w Indiach słabo rozwinięta jest infrastruktura handlowa. W Chinach są już markety, sklepy, w Indiach natomiast w większości miejscowości handel odbywa się na bazarach i nie ma nawet dobrej sieci kolejowej, dlatego Indie są zdecydowanie trudniejszym rynkiem do zdobycia nawet w perspektywie 10 – 15 lat.